niedziela, 14 października 2012

COŚ WIĘCEJ

        Wstałam dosyć wcześnie.. Poszłam zjeść śniadanie.. Całą noc śnił mi się On.. Postanowiłam iść na spacer.. Założyłam miętowe rurki, białe Conversy, t-shirt z krzyżem i bluzę. Zrobiłam sobie lekki makijaż.
          *Godzinę później*
       Idę tą samą drogą co zawsze.. Właśnie wczoraj spotkałam tutaj Harry'ego. Myślę cały czas o nim. Martwię się.. Nie mogę od rana znaleźć połączenia z nim. Idę ze słuchawkami w uszach i muzyką na maxa, właśnie zaczęła się nowa piosenka: Rock Mafia- The Big Bang, która wyzwala we mnie falę złości i smutku.
       Nagle przede mną zatrzymuję się samochód z przyciemnianymi szybami. Drzwi otwierają się gwałtownie.. Zobaczyłam chłopaka o brązowych włosach i niebieskich oczach, z wielkim uśmiechem na twarzy.
  -Cześć, jestem Louis. Ty jesteś Emi.?
  -Taak.. Ale skąd mnie znasz.?- spytałam.
  - Harry dużo mi o tobie opowiadał, bardzo chciał cię poznać i wczoraj chodził cały czas z wielkim bananem na twarzy. Chciał cię osobiście do nas zaprosić, ale obecnie zachorował i z tego powodu ma wielkiego doła, bo jego 'kontakt' z tobą jest niemożliwy. Dlatego postanowiłem cię znaleźć i zawieść do nas. Jeśli masz oczywiście ochotę i czas.
      Stałam jak wryta.. Zapraszają mnie do swojego domu.? Co zrobić.? Zgodzić się.?
   -No dobra. Mogę jechać.
   -To wsiadaj- uśmiechnął się do mnie uroczo.
         Przez cała drogę rozmawialiśmy o wszystkim.. Stwierdziłam, że całkiem fajny i zakręcony z niego gość.. Szczególnie zdobył moją sympatie wtedy, kiedy zaczął gadać o gołębiach i o tym, że sam ma jednego, który nazywa się Kevin..
        Po jakimś czasie dotarliśmy na miejsce. Louis zatrzymał samochód przed ogromnym domem, który z resztą był niesamowity.
   - To jest nasz wspólny dom, ale poza tym każdy ma swoje mieszkanie.
   - Wow..
        Uśmiechnął się do mnie. Wysiedliśmy z samochodu i ruszyliśmy w stronę drzwi frontowych..
        Od wejścia 'rzuciło się' na mnie 3 uroczych chłopaków.. Zaczęli się mnie wypytywać o wszystkie możliwe rzeczy..
   - Zostawcie Emi.! Ona nie przyjechała tutaj do nas, tylko do Hazzy -powiedział Louis.- Chodź, zaprowadzę cię.
   - Okey, dzięki.
        Poszliśmy na górę. Zatrzymaliśmy się przed jednymi drzwiami. Louis zapukał i otworzył je..
   - Hey. Jak się czujesz.? Mam dla ciebie niespodziankę..- powiedział Louis po czym uśmiechnął się do mnie i gestem zaprosił do środka.
       Weszłam niepewnie. Szlam powoli w kierunku łóżka, na którym leżał Loczek.
  - Emi.?!?! Co ty tu robisz.??
  - To wszystko sprawka Louisa. Myślał, zresztą ja też, że się ucieszysz- powiedziałam smutno i ruszyłam w kierunku drzwi.
  - Nie.! Czekaj.. Bardzo się cieszę, że cię widzę, bo zaczynałem się martwić, ponieważ nie mogłem nawiązać z tobą kontaktu.. Siadaj- powiedział i poklepał miejsce na łóżku obok siebie.
  - Podobno źle się czujesz. Możliwe, że dlatego nie mogliśmy nawiązać kontaktu- powiedziałam i usiadłam na łóżku koło Hazzy. Uśmiechnął się do mnie. Widać, że jakikolwiek ruch sprawiał mu wiele wysiłku. Zmęczony opadł na poduszkę. Twarz miał w lekkim grymasie. Leżał z zamkniętymi oczami. Nawet w takiej chwili wyglądał pięknie..
   - Dobrze się czujesz.?-spytałam.
   - Przy tobie zawsze, ale chyba mam gorączkę.
       Dotknęłam jego czoła. Było rozpalone.!!
  - Boże.!! Jesteś cały rozpalony. Poczekaj. pójdę po chłopaków.
  - Dobrze, tylko wróć szybko.. Przy tobie naprawdę mi lepiej.
  - Dobrze. Zaraz będę.
      Pobiegłam na dół do chłopaków. Powiedziałam im, że Harry ma chyba 40°C i żeby zadzwonili po lekarza. Ja w tym czasie przygotowałam zimne okłady i pobiegłam z nimi na góre, przy okazji wywalając się na schodach. Kładłam je Loczkowi na czoło i co chwilę biegałam je zmieniać. Po 30 minutach przyjechał lekarz. Harry powiedział mi kiedyś, że boi się lekarzy. I wcale się nie zdziwiłam kiedy wykrzywił twarz na widok doktora.. Wszyscy zostaliśmy wyproszeni z pokoju. Harry chciał zaprotestować, ale miał za mało sił, żeby to zrobić. Czekaliśmy niecierpliwie pod pokojem loczka. Po 20 minutach wyszedł lekarz.
   - Nic mu nie będzie. Najgorsze ma już za sobą. Gdyby nie pani.. Rozumiecie.. Na razie jest słaby, ale szybko odzyska siły.. Potrzeba mu teraz spokoju i dobrej opieki. Do widzenia..
    Stwierdziłam, że lepiej będzie, jeżeli najpierw wejdą chłopacy, a potem dopiero ja. Zdziwiłam się, kiedy po 2 minutach wyszli z pokoju.
  - On chce, żebyś do niego przyszła. Nas ma już chyba dosyć-zaśmiał się Niall.
    Weszłam do pokoju Hazzy i usiadłam na krześle przy łóżku.. Odwrócił głowę w moją stronę i uśmiechnął się. Odwzajemniłam uśmiech.
  - Dziękuję, że przy mnie jesteś. Dobra z ciebie przyjaciółka.- złapał moją dłoń i ścisnął ją. Po chwili rozluźnił uścisk, ale nie puścił mojej dłoni. Zamknął oczy i zasnął.. W pokoju słychać było tylko jego nierówny oddech i walenie mojego serca. Postanowiłam, że posiedzę jeszcze chwilkę śpiącym Harry'm i zaraz pójdę do domu.

Kolejny rozdział po przynajmniej 5 com :)
TT: @DomiEmily

piątek, 28 września 2012

PIERWSZE SPOTKANIE

Od zawsze umiałam rzeczy niezwykłe.. Takie, które zwykli ludzie nie potrafili robić. Potrafiłam zajrzeć do ludzkiego umysłu, jeżeli tylko był otwarty.. Najłatwiej było rozmawiać w taki sposób ze zwierzętami- wysyłać im myśli. Ludzie bardzo często mieli zamknięte umysły dlatego bardzo się zdziwiłam kiedy niedawno nawiązałam z kimś kontakt...

Ale źle zaczęłam, najpierw powinnam wam się przedstawić. Cześć.! Jestem Emily ale każdy mówi na mnie Emi. Mam 16 lat. Mieszkam w Londynie wraz z rodzicami i starszym bratem Jakem (czyt. Dżejkiem). Mam długie brązowe włosy i błękitne oczy. Skórę mam oliwkową, dzięki czemu bardzo szybko się opalam i zachowuję na długo opaleniznę. Bardzo lubię śpiewać, tańczyć i rysować. Właściwie to chyba wszystko co na początku powinniście o mnie wiedzieć. :)

Wróćmy więc do dnia w którym pierwszy raz nawiązałam kontakt z człowiekiem.

   Siedziałam w swoim pokoju i słuchałam muzyki. W pewnym momencie ją wyłączyłam, bo chciałam swobodnie pomyśleć. Zaczęłam szukać umysłem otwartego umysłu jakiegoś żywego stworzenia, z którym mogłabym nawiązać kontakt. W pewnym momencie trafiłam na małą szklaną ścianę. Domyśliłam się, że trafiłam na jakiegoś człowieka. Postanowiłam przebić się przez szybę i porozmawiać z dana osobą. Zdziwiłam się jak szybko rozbiłam szybę. Zobaczyłam niedawne wspomnienia osoby: Tłum piszczących ludzi wykrzykujących czyjeś imiona. Postanowiłam porozmawiać.
  Hej. Nikt się nie odzywał. Słyszysz mnie.? Spróbuj odpowiedzieć w myślach. 
  Boże, ja zwariowałem.?! Słyszę głosy w głowie.! Odpowiedział męski głos.
  Nie zwariowałeś. Ja jestem naprawdę i umiem porozumiewać się z ludźmi w ten sposób. Jestem Emi.
  Emm.. fajnie.. Cię poznać.. Przepraszam, ale pozwolisz mi na razie do tego przywyknąć.? Szczerze mówiąc myślałem, ze nic już mnie nie zdziwi, ale najwidoczniej się myliłem. Mam na imię Harry.
  Ładne imię. Jesteś zapewne z Londynu. Inaczej nie nawiązałabym z tobą kontaktu.
  Tak. Skąd wiedziałaś.. To znaczy.. Emm.. Jak umiesz porozumiewać się z ludźmi.?
  Od małego umiem. To po prostu taka umiejętność. Zawahałam się na chwilę. Przepraszam, że pozwoliłam sobie zobaczyć twoje ostatnie wspomnienie. Nie powinnam była. Przepraszam.
  Co dokładnie zobaczyłaś.? Spytał Harry.
  Tłum piszczących ludzi. Co to było.?
  Och.. Byłem na koncercie. Tyle.
  Aha. Ja raczej nie jestem fanką żadnego zespołu, więc raczej nie chodzę na koncerty. 
  To dobrze. Uwierz mi raczej nikt nie przepada za opętanymi fankami. Oboje się zaśmialiśmy. Ile masz lat.?
  Szesnaście. I bardzo się cieszę, że okres całodobowych głupawek mam już za sobą.
  Wow.. Ja mam osiemnaście i nadal jestem jak dziecko. 
  No widzisz. Mi zdarza się je mieć ale to zwykle trwa kilka minut. 
Rozmawialiśmy ze sobą do późnego wieczora. Wymieniliśmy się wszystkimi myślami i sekretami. Rozmawiało nam się świetnie.
  Od tego czasu rozmawialiśmy w ten sposób w każdej wolnej chwil. Można powiedzieć, że zżyliśmy się ze sobą. Staliśmy się przyjaciółmi i to nawet bardzo dobrymi.

*Pewnego dnia na spacerze*
  Od dłuższego czasu byłam pochłonięta rozmową z Harrym.
  Mówisz, że nigdy nie jechałaś karuzelą na London Eye?
  Nie, no co ty . Mam straszny lęk wysokości. Musiałby mnie tam ktoś zaciągnąć siłą.
  Z pewnością mi by się udało.
  Powodzenia. Powiedziałam sarkastycznie. Oboje zaczęliśmy się śmiać. Okey chcę cię o coś zapytać. Czy.. W tym momencie wpadł na mnie jakiś chłopak z burzą loków. Oburzona nie zwróciłam na niego uwagi, tylko szłam dalej. Nie uwierzysz, ale właśnie jakiś typek na mnie wpadł. 
  Czekaj.. ja też.. Odwróciłam się gwałtownie i zobaczyłam po drugiej stronie ulicy chłopaka, który na mnie wpadł. Nie mogłam uwierzyć. To był on.! Podniósł rękę i uśmiechnął się nonszalancko.
  Cześć. Powiedział.
  Hey.. Przepraszam ale zbytnio nie wierzę  w to, że się spotkaliśmy.
  Ja też nie. Widzę, że nie piszczysz na mój widok. to dobrze. Uśmiechnął się. Szczerze mówiąc jesteś o wiele ładniejsza, niż sobie Ciebie wyobrażałem. 
  Dziękuję. Ty też jesteś niczego sobie. Nawet kogoś mi przypominasz, ale nie pamiętam kogo.
  Ha.! Mało powiedziane. Jestem jak pies na baby.! Uśmiechnął się pokazując szereg białych zębów. Zaczęłam się śmiać. Staliśmy tak i patrzyliśmy się na siebie kilka minut. W końcu przyszedł moment rozstania. Do końca dnia rozmyślałam o tym spotkaniu.
  Wieczorem oglądałam telewizję. Siedziałam na fotelu i przełączałam  kanały gdy nagle zobaczyłam JEGO.! Siedziałam z rozdziawioną buzią i oglądałam wywiad z nim i jakimiś chłopakami. Oczywiście kiedy zadali MU pytanie padło jego imię: Harry.
   Tej nocy nie mogłam zasnąć bo okazało się, że moją bratnia duszą jest sławny piosenkarz i to stąd go znałam.


Proszę o komentarze. I e złe i dobrze.. Dopiero się uczę więc jakieś wskazówki mile widziane. Po 10 komentarzach od różnych osób piszę nowy rozdział :)